Przemówienie ks. Piotra Rutkowskiego, wikariusza parafii św. Andrzeja Apostoła w Wąsoszu Górnym
Drogi Księże Krzysztofie, żegnać proboszcza, przełożonego jest bardzo trudno, ale żegnać nauczyciela, kolegę i przyjaciela jeszcze trudniej. Za kilka dni, w Boże Ciało, 19 czerwca przypadłaby szósta rocznica twojego proboszczowania w wąsoskiej parafii.
W 2009 roku dla mnie szeroko otwarłeś drzwi plebanii i swego kapłańskiego serca. Prawie przez pięć lat na dobre i na złe służyliśmy razem Bogu i ludziom w wąsoskiej świątyni. Pilnie obserwowałem i uczyłem się, jak coraz bardziej kochać Jezusa i Jego Matkę oraz ludzi powierzonych kapłańskiej opiece. Podziwiałem twoją radość, twoje oddanie i zawierzenie Niepokalanej. Dzięki tobie Sanktuarium Pasyjno-Maryjne w Wąsoszu Górnym jest znane w Polsce i na świecie, wiele pielgrzymek przybywa, aby pokłonić się przed obliczem Matki Bożej Wąsoskiej i przejść Dróżkami Kalwaryjskimi. Marzeniem twojego kapłańskiego serca była koronacja Wąsoskiej Pani koronami papieskimi, które przyjmujemy jako zadanie i duchowy testament. Jestem przekonany, że twoje cierpienie i przedwczesne odejście do domu Ojca na wieczną służbę Maryi jest najpiękniejszym diamentem w Jej koronie.
Księże Krzysztofie, największy Rycerzu Niepokalanej na ziemi częstochowskiej – ilu ludzi dzięki Tobie oddało się Matce Jezusa na własność wie tylko Maryja i Jej Syn. Myślę, że dzięki takim ludziom jak ty świat stał się dużo, dużo lepszy.
Jako wikariusz tej parafii i twój współpracownik zawsze mogłem liczyć na twoją pomoc i wsparcie. W tych relacjach zawsze myślałeś najpierw o mnie a później o sobie. Dzięki wspólnie spędzonym dniom, częstym rozmowom wiem, że dla ciebie najważniejszy jest Bóg – Jezus – Niepokalana i każdy człowiek. Nie myślałeś o sobie, ukrywałeś ból i chorobę, żyłeś pięknie i odszedłeś pięknie.
Księże Krzysztofie, drogi Przyjacielu, dziękuję ci za dobre rady, za wszelką okazaną życzliwość i pomoc, za wyrozumiałość i troskę. To dzięki twojej pomocy i świetnej współpracy powstało wiele inicjatyw przy parafii, które się wciąż rozwijają. Nigdy nie zniechęcałeś, wręcz przeciwnie zachęcałeś do działania i za to dziękuję ci z całego serca i zapewniam cię o modlitwie.
Księże Krzysztofie, rycerzu Niepokalanej, wiele razy słyszałem twoje kazania o objawieniach cudownego Medalika Katarzynie Labouré na rue du Bac w Paryżu. To dzięki tobie tysiące ludzi zaczęło z wiarą i ufnością nosić Cudowny Medalik i kochać Niepokalaną. Od połowy września ubiegłego roku była organizowana parafialna pielgrzymka od 1 do 7 czerwca 2014 roku do Paryża. Najważniejszym celem tej podróży była Msza święta i modlitwa w kaplicy Cudownego Medalika. Cieszyłeś się bardzo, że tam będziemy się modlić i już na początku zleciłeś mi, żebym był duchowym opiekunem tej pielgrzymki. Dla mnie to też była wielka radość. Prosiłeś, abyśmy zabrali Cudowne Medaliki, aby tam w czasie Eucharystii je poświęcić, a potem rozdać w naszej świątyni.
Dnia 3 czerwca w kaplicy Cudownego Medalika nasza pielgrzymkowa grupa miała wyznaczoną Mszę świętą na godzinę 930. W drodze na Mszę świętą dotarła do nas smutna wiadomość o Twoim odejściu do domu Ojca. Na rue du Bac, w kaplicy Cudownego Medalika o godz. 930 odprawiłem w twojej intencji Mszę świętą. Na ołtarzu leżały cudowne medaliki, które przywiozłeś z Niepokalanowa. Zostały poświęcone, a dzisiaj, kto tylko chce będzie je mógł zabrać ze sobą po skończonych uroczystościach jako twój duchowy testament – testament miłości i oddania Niepokalanej.
Księże Krzysztofie, przebacz nam nasze niedoskonałości i wspomagaj nas, żebyśmy byli dobrymi ludźmi i to dobro i uśmiech, którego ci nigdy nie brakowało rozsiewali wśród innych.
Na pewno nie chcesz, żebyśmy się smucili, bo ta radość zawsze promieniowała z twojej twarzy, nawet wtedy, gdy chorowałeś. Dlatego zachowamy w pamięci twoje słowa i radosne usposobienie.
Księże Krzysztofie, dziękuję, że byłeś wśród nas, choć krótko, ale pozostaniesz w naszych sercach, naszych myślach na zawsze i na ziemi wąsoskiej na zawsze.
Z Wąsoskiego Zakątka, 6-7/2014